Myślałeś
kiedyś, jak bardzo znasz ten świat? Pewnie myślisz, że nic Cię w nim nie
zaskoczy. Wszystko jest cały czas identyczne. Nic się nie zmienia w nim. Prawda
jest taka, że nasz kochany rząd stworzył nowy świat, w którym nie ma miejsca
dla słabych. Wszystko zaczęło się w 2015 roku, kiedy wybuchła wojna. Trzecia
Wojna Światowa. Zakończyła się ona w 2020 roku, skutkiem była kapitulacja wielu
państw. Zostało kilka większych mocarstw, natomiast wszędzie indziej panuje:
smród, bród i ubóstwo. Stany Zjednoczone Ameryki zachowały swoją pozycję i
przywileje. Podobnie Wielka Brytania, Paryż i Rosja. Natomiast Azja została
objęta ochroną Japonii. Teraz każdy mieszkaniec ziem „Pustych”, pragnie dostać
się do jednego z mocarstw. Obecnie dotarcie do nich uniemożliwia policja, a
raczej nowa generacja żołnierzy o nazwie „Soldier”. Niedługo po wojnie, duża
ilość ludzi została przesiedlona. Moja siostra wraz ze swoim dzieckiem dotarły
do Londynu. Niestety kilka dni później przyszła do nas wiadomość o śmieci mojej
siostry. Na szczęście mała dostała się do sierocińca. Sama z wadą mózgu by nie
przeżyła. Obecnie rodzi się tysiące dzieci chorych, lecz też dużo ludzi umiera
na tajemnicze choroby, popełnia samobójstwo, umiera od uzależnienia lub z rąk
gangów. Tak wygląda nasz świat. Koszmarnie, nie? Jestem jedną z wielu, która
chce dostać się do Londynu, a nawet do Japonii, gdzie będę mogła żyć spokojnie.
Z i e m i a PUSTA
[Dawniej ziemie Polskie] [1osobówka]
Wbiegłam do pomieszczenia jak oszalała.
Kolejny raz ktoś chciał mnie zgwałcić. Nawet w południe można spotkać jakiegoś
pijaka, który gada od rzeczy. Oparłam się o drzwi i przygryzłam wargę. Poczułam
w ustach smak swojej własnej krwi. Westchnęłam głęboko i rozluźniłam się. Nie
mogę winić nikogo, że urodziłam się akurat w tym czasie. Tak bardzo bym chciałabym
być w jednym z mocarstw. Przynajmniej Laurze się udało, lecz ona ma tylko dwa
latka. Westchnęłam cicho pod nosem. Za dwa tygodnie w końcu mam tą szczęśliwą
osiemnastkę. Będę mogła wyjechać, lecz nie chcę zostawić rodziców. Oni niestety
nie mogą. Tata jest już po pięćdziesiątce, a mama zbliża się do pięćdziesiątki.
Nie tylko chodzi o wiek, ale o blokady. Moi rodzice są obciążeni blokadami. Nie
mogą opuścić tego miasta bez wniosku, oddanego wcześniej. Mało kto z ziem Pustych
wydostaje się. Jeśli chce się opuścić ją nielegalnie, kończy się to śmiercią
lub w najłagodniejszym wypadku 6 miesięcy więzienia. Przeciągnęłam się i
usiadłam na łóżku. Moje łóżko znajdowało się zaraz przy oknie, które zajmowało
całą ścianę. Miałam stąd doskonały widok na miasto. Jednakże, panuje tu
bezprawie, alkoholizm, narkomania i prostytucja. Najbardziej denerwuje mnie to,
że mocarstwa nawet nie chcą kiwnąć palcem na terenie ziem pustych. Kiedy
czytałam ostatnio gazetę, dowiedziałam się
o tym, że w mocarstwach technologia wybiegła niesamowicie naprzód.
Istnieje teraz konwój między Paryżem a Londynem. Można powiedzieć, że wygląda
to jak latający statek. Przynajmniej tak wyglądało to na fotografii. Położyłam
się na plecach i wpatrywałam w sufit. Na suficie znajdował sie plakat jednego z
uciekinierów. Nazywany najemnikiem. Andy Sixx, dwudziestojednoletni chłopak. Jego
błękitne jak niebo oczy, pochłaniają mnie. Z tego co czytałam w gazetach, jest
on uciekinierem z jakiegoś ośrodka i czuł się inny. Dlatego porzucił tą ziemię.
Zawsze się zastawiam dlaczego nie pamiętam jednego roku swojego życia. Pamiętam
tylko jak czytałam tą gazetę z reportażem o Andy'm. Tamto miejsce wybuchło albo
spłonęło. Nie pamiętam dokładnie.
Moje jakże ciekawe przemyślenia o życiu,
zostały przerwane pukaniem. Po chwili drzwi się otwarły i w progu stanęła moja
matka.
-Czego? - zapytałam znudzonym głosem.
-Trochę kulturalniej. Dostałaś list z
Centrum - powiedziała.
-Z Centrum? - zdziwiłam się.
Podeszłam do starszej kobiety i wzięłam kopertę.
Wróciłam na łóżko i spojrzałam przez okno.
Usłyszałam zamykanie drzwi. Przełknęłam ślinę. Powoli otwarłam kopertę i
wyciągnęłam skrawek papieru. Treść listu brzmiała:
Dla
Pauline Stone,
twój
organizm posiada odpowiednie przeciwciała do zwalczenia nowej plagi, stworzonej
przez terrorystów. Chcemy pobrać twoją krew i zrobić z niej szczepionkę. Wyszło
wszystko w ostatnich badaniach okresowych, kiedy badaliśmy ci poziom cukru.
Niestety dowiedzieliśmy się o tym później kiedy twoja krew na pasu testowym zmieniła
barwę. O ile wyrażasz na to zgodę, chce stworzyć lek. Jeśli, jednak nie
wyrazisz zgody terroryści przyjdą po
ciebie i twoją rodzinę. Prosimy, abyś jak najszybciej udała się do Centrum.
Doktor
R.R. Kurnik
Przełknęłam ślinę. Zasłoniłam dłonią
usta. Starałam się myśleć logicznie. Przewidzieć następne postępowania. Z toku
myślenia wyrwał mnie krzyki matki. Odruchowo wstałam z łóżka i wpatrywałam się
w drzwi. Krzyki ustały wraz ze strzałami z pistoletu. Przełknęłam ślinę i
podeszłam do drzwi. Rozległ się odgłos kroków. Ktoś miał ubrane dosyć ciężkie
buty. Sięgnęłam po pierwszą, lepszą rzecz do obrony. Akurat była to mała deska,
z której miałam zrobić sobie półkę. Kroki ustały tuż przed moimi drzwiami.
Ścisnęłam mocniej kawałek drewna. Zaczęłam słyszeć bicie własnego serca.
Powoli. Bum. Bum. Bum. Wszytko zaczęło się dziać tak szybko. Drzwi otwarły się
z hukiem uderzając o ścianę. Ja rzuciłam się na napastnika z deską i próbowałam
go uderzyć w głowę. Był za silny jak dla mnie. Obezwładnił mnie w mgnieniu oka
i złapał za nadgarstki. Wystawił przed siebie aby móc mi się lepiej przyjrzeć.
Sama się mu dobrze przyjrzałam. Był to terrorysta. Ciemniejsza karnacja,
dłuższe brązowe włosy i czarny ubiór. Zbytnio odkrywał mu klatkę piersiową.
-Jestem Luke Black. Do usług -
przedstawił się.
-Ja pewnie się nie muszę przedstawiać,
ale moja stopa tak - zakpiłam sobie z niego.
Moja noga powędrowała w stronę jego
krocza. Nie uniknął mego ataku i zaczął skręcać się z bólu. Niestety nie puścił
mnie.
-Ty ździro - wycedził przez zaciśnięte
zęby.
Rzucił mnie na łóżko i przetarł sobie
dłonią twarz. Oparłam się o szybę i zacisnęłam dłonie na pościeli.
-Wiesz dobrze, że nie uciekniesz. Może
chwile pogadamy? - powiedział.
Zabrał krzesło od biurka i postawił je
przede mną. Ustawił je tyłem do mnie. Usiadł na nim i oparł się łokciami o
oparcie. Zaczął prezentować mi swoją broń, której do tej pory nie zauważyłam. Miał
się czym pochwalić i nie tylko bronią ale i mięśniami. Tfu. O czym ja teraz
myślę?!
-Zacznijmy od tego, że nie jestem
terrorystą tylko łowcą nagród - powiedział.
-A wyobraźnia mnie dobija - mruknęłam
pod nosem.
-Co tam bredzi pod nosem? - zapytał się.
-Powiedziałam: jaka jest równica między
terrorystą a łowcą nagród współcześnie? - skłamałam.
-Udajesz głupią, a twarda z ciebie
sztuka Pauline. Podobasz mi się - oblizał się i wstał z krzesła.
-Pedofil - powiedziałam.
-Co?- zdziwił się.
-Jeszcze mam 17. lat - powiedziałam.
-Dobra, tylko żartowałem. Powiedz mi po
co dostaję fuchę na 30 milionów dolarów za taką prostą dziewczynę - mówiąc to
podszedł do mnie i przystawił mi pistolet między nogi.
Usiadł obok mnie zrelaksowany.
-Dlaczego ich zabiłeś? -zapytałam się
czując w sercu rosnącą pustkę.
-Napatoczyli się.
-Tylko dlatego?! Nie mogłeś mnie złapać
jak byłam daleko od nich?! -coś we mnie pękło.
-Powiesz mi co oni od ciebie chcą, a
obiecuję, że będę łagodny - przejechał bronią po moim brzuchu i zatrzymał go
między moimi piersiami.
Co mi pozostało? Co mam zrobić? Niech
ktoś mi pomoże!
-Posiadam przeciwciała na jakiegoś
nowego wirusa -powiedziałam.
-Na Genomę?! - zagwizdał. - Grzeczna
dziewczyna teraz się zabawimy.
Złapał mnie za nadgarstki i przycisnął
do łóżka. Z moich ust wydobył się krzyk. Broń Luke'a znajdowała się na moim
podbrzuszu. Bałam się i to strasznie. Nagle przestałam cokolwiek odczuwać. Wszystko
się wyciszyło. Przestałam się opierać łowcowi nagród.
-Objekte 20 und 21 sind fertig.
-Gib mir die
doppelte Dosis.*
Poczułam uścisk dłoni.
-Wyjdziemy z tego oboje. Jestem z tobą. Jak to się
skończy zniszczę to miejsce.
-Przepraszam.
-Błagam cię! Trzymaj się.
-Hej co z tobą?
Nagle ktoś wbiegł do pokoju i odtrącił
mężczyznę. Pociągnął mnie za rękę i wybiegłam wraz z nim z domu. Nawet nie
zauważyłam zwłok moich rodziców. Wpatrywałam sie tępawo przed siebie i osobę
która uratowała mnie przed gwałtem.
~*~
[Dawniej ziemie Polskie] [3osobówka]
-Kurwa, winda nie działa- syknął
mężczyzna.
Rozejrzał się dookoła i zauważył drzwi
na klatkę schodową. Pociągnął dziewczynę za sobą i oboje wbiegli na klatkę
schodową. Zaczęli zbiegać ze schodów, z 9 piętra. W okolicach 4 piętra
usłyszeli trzaśnięcie drzwiami. Zatrzymali się i spojrzeli w górę. Kiedy tylko
spojrzeli w dół, aby z powrotem biec, oboje zamarli ze zdziwienia. Łowca nagród
stał tuż przed nimi. Mężczyzna o
ciemnych włosach i jasnej karnacji, zasłonił blondynkę swoim ciałem. Bowiem nie
chciał oddać mu dziewczyny.
-Oddaj mi ją po dobroci, a nikomu nie stanie
się krzywda - powiedział Black.
-Chyba sobie kpisz - prychnął nieznany
mężczyzna.
-Ostrzegałem - wzruszył ramionami.
Obydwoje wyciągnęli broń w jednym
momencie. Wycelowani ją na przeciw siebie. Jednakże, tylko nieznajomy
wystrzelił. Mężczyzna o ciemniejszej karnacji uniknął pocisku i w mgnieniu oka
znalazł się przy dwójce. Obezwładnił mężczyznę i przerzucił go przez
balustradę. Ten zdążył się utrzymać za podłogę. Pauline upadła na ziemię i
wpatrywała się w tą scenę przerażona.
-I co, Andy? Nie pokażesz nic? - zapytał
napastnik.
Blondynka poczuła jakby ktoś potraktował
ją prądem. Zadrżała. Luke nadepnął na jedną rękę Andy'ego. Trzymał się obecnie
na jednej ręce. Pauline zaczęła czuć ogromny ból głowy. Zamknęła oczy i
nieuchwytnie próbowała znaleźć w sobie odwagę, aby uradować mężczyznę.
-Widzisz nawet Pauline, przez ciebie
cierpi - zakpił Black.
-Pauline? - zdziwił się.
Dziewczyna usłyszała znajomy jej głos i
otwarła oczy.
~*~
-Andy? - zadrżałam.
Wykorzystałam okazję kiedy ten pedofil
był zajęty ciemnowłosym i wzięłam gaśnicę, która była zawieszona na ścianie.
Rzuciłam nią prosto w napastnika, która uderzyła go prosto w głowę i przeleciał
za poręcz. Przeleciał na drugą stronę, lecz nie złapał się niczego i spadł na
sam dół. Odetchnęłam z ulgą i pomogłam mężczyźnie się wspiąć. Gdy tylko jego
nogi dotknęły podłoża upadłam na swoje cztery litery, dysząc strasznie. Był on
ciężki, a ja nie należę do najsilniejszych. Sam usiadł obok mnie wzdychając
ciężko.
-Ciężki jesteś - mruknęłam.
-Wszystko w porządku? Nie jesteś ranna?
-zapytał.
-Jakoś będzie. Chociaż im nie -
powiedziałam.
-Musimy iść, Pauline. On zaraz wstanie -
powiedział głosem nie tolerującym sprzeciwu.
-Mogę wiedzieć, skąd mnie znasz? -
zapytałam wstając.
-Nic nie pamiętasz?! Całkowicie nic?! -
zdziwił się.
-Niestety nie. Ale już kiedyś cię
trzymałam za rękę - pokręciłam głową.
-Podczas eksperymentów, zawsze
trzymaliśmy się za rękę - stwierdził. - A teraz idziemy, na dole czeka mój
przyjaciel. Obcuję ci, że wszystko wyjaśnię. Tylko mi zaufaj, proszę -
powiedział.
Przytknęłam. Andy złapał mnie za rękę i
sprowadził na dół. Nie było teraz czasu, aby zadać mu pytanie, o tym łowcu
nagród i dlaczego on zaraz wstanie. Wybiegliśmy jak oparzeni z budynku i
skręciliśmy w jedną z uliczek. Nagle upadłam, czując nie wyobrażalny smutek.
Łzy napłynęły mi do oczu i zaczęły spływać mi po policzkach. Ciemnowłosy złapał mnie za ramiona i pomógł
mi wstać. Rzuciłam się na jego tors i zaczęłam płakać. Zaczęliśmy się kierować
przed siebie. Wyszliśmy na główną ulicę.
-Michael! - zawołał Andy.
Nagle podjechało czarne sportowe auto
pięciodrzwiowe. Ciemnowłosy otwarł tylne drzwi i wpuścił mnie do środka, po
czym usiadł obok mnie i zamknął drzwi.
-Michael gazu! - krzyknął.
-Oj! - okrzyknął kierowca.
Samochód ruszył z piskiem opon. Byłam
strasznie słaba. Straciłam coś ważnego. Łzy bezustannie spływały po moich
policzkach. Oparłam się o ramię Andy'ego i zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam.
___________________________________________________________________________
*Obiekty 20 i 21 są gotowe
podać im podwójną dawkę.
Zapowiada się interesująco, historia, pomimo kilku drobnych potknięć i literówek, generalnie wydaje się ciekawa i wciągająca. Trochę drażni brak akapitów, za które sam dostaję baty na swoim blogu, ale ogólnie bardzo przyjemnie się czyta. Wygląd bloga również intryguje, muzyka dobrana dobrze, w dodatku, nie wiem czy przypadkiem, ale trafiła w mój gust muzyczny ;)
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny rozdział i pozdrawiam, życząc weny.
Z poważaniem,
Karoru.
Hah, w dodatku jestem pierwszy, cóż za szczęście :D
UsuńMiło mi, że zagościłeś na moim blogu i opowiadanie te przypadło ci do gustu.
UsuńLiterówki i inne błędy, również akapity występują dlatego, iż ten rozdział napisałam dawno. Naprawdę dawno. W wigilię ośmieliłam się go wystawić taki jaki jest.
Szczęście? To się trzymaj go!
Twoje zamówienie zostało zrealizowane, znajdziesz je w poście "Impreza graficzna cz. 3" Szablon nr. 249
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://ministerstwo-szablonow.blogspot.com/